środa, 20 lutego 2013

Sałatka w cieplarni rośnie i ilość pracy w mieście też.

Życie codziennie mnie zaskakuje, właśnie się dowiedziałam, 
że jestem grubo koło 2kół do tyłu... znaczy jeśli podejmę niektóre decyzje to będę niedługo...

Ale pozytywne zaskoczenia też są :),
chciałam pojechać wczoraj do szklarni, rozwaliłam hamulce w rowerze i mi go bliscy skonfiskowali obawiając się, że wjadę w jakąś zaspe na polnej drodze:),  no więc musiałam się przejść
w sumie się przeszłam 10 km żeby dorwać sadzonki na warsztaty. Myślałam, że będzie mi bardzo, bo  nie wzięłam brzydkiej, ale max ciepłej kurtki zimno ale no cóż musiałam zajść do kogoś po drodze.  naszczęście jak się budzi potrzeba to takie rzeczy przestają przeszkadzać.
w cieplarni zauważyłam rosnącą sobie w najlepsze sałatę, która jakimś cudem przezimowała...




Świetnie trzyma się Goji, Aktynida, inne takie truskawki, ..no i sałata i szpinak zdają się rosnąć to znaczy wypuszczają młode listki w lutym...


MIŁO!!!

Poza tym pomidory szaleją w doniczkach, papryczki zaczęły puszczać pączki, trochę za wcześnie!

Jutro 
wykład "Odpowiedzialna Konsumpcja" no i muszę odwołać(lub przesunąć) Warsztaty Kosmetyczne,
bo za mało chętnych....

Tutaj materiały na warsztaty kosmetyczne macie jakiś pomysł
jak ograniczyć ilość materiałów plastikowych??

Następnego dnia
mam wykład też Odpowiedzialnej Konsumpcji dla jednej klasy i Warsztaty Kosmetyczne
- zapowiedziało się 14naścioro dzieci po lekcjach:)




W sobotę 
Sama jestem na Warsztatach (takich piecowych, bardzo fajnych, liczę, że się dużo nauczę!!!!!! :)

i będę prowadzić jedne wieczorem w Mieszadle muszę trochę zmienić program, bo będą dorośli.

W niedziele 
Warsztat z Odpowiedzialnej Konsumpcji i warsztaty Up-cyklingowe.

Poniedziałek
Warsztaty kosmetyczne w Ekonomiku

Później wracamy do trochę bardziej szarej pracy:)



Chyba lubię moją szarość... małomiasteczkowość... to co Tu robię Teraz... muszę jeszcze popoprawiać, ale w końcu mimo tego biegu odczuwam trochę spokoju, że w końcu robię to co chcę na tyle na ile mogę. Tworzę powolutku swoje miejsce na ziemi...


Dziś ktoś mi zaproponował wspaniały pomysł na współpracę... kilka lat temu kiedy marzenia i idee zbyt mocno przysłaniały mi rzeczywistość i miałam więcej zapału niż rozumu, od razu bym się zgodziła.... i z braku środków i doświadczenia, padłabym na pyszczek:)... i nic by z tego porządnego nie wyszło niestety, tak jak pokończyły się inne fajne i mniej zakorzenione mocno w rzeczywistości projekty.


Teraz, chcę owszem wchodzić w tego typu rzeczy (współpracę z Fundacjami, ludźmi, którzy robią dobre rzeczy, projekty permakulturowe itd), ale chce to robić: bardziej rozważnie, bezpieczne, małymi krokami, tak by przynosiło dobre owoce...

Więc co nagle to po diable, a strzeżonego Pan(lub Pani) Bóg strzeże więc na spokojnie wszystko trzeba ułożyć. I byt i zbyt:)

Sadzonki w ziemi -no właśnie najpierw trza ją kupić, dom na fundamentach, ciekawe jakie wymyśle na ziemi podmokłej... relacje na życzliwości to mi ostatni chyba wychodzi..:)

Sporo pracy przede mną....:)


Ta przyjemność jest cała moja...






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

O mnie

Moje zdjęcie
Lubię mieć (choćby niewielki) wpływ na moje otoczenie,świat w którym żyję. Interesuje mnie to co jem, czego używam, jak moja konsumpcja wpływa na środowisko. Robię dobre jedzonko z lokalnych często własnych produktów,mieszam też kremy, odnawiam meble, buduję i pomocnikuje na budowach. Staram się kreatywnie żyć, szukać dobrych rozwiązań na życie bardziej niezależne od stereotypów, z wyboru zależne od emnie, we współzależności z naturą.