poniedziałek, 24 października 2011

Przetwór z cukini i mądrości Babci Julki

Babcia mojego M. to niezwykła istota z pradawnego świata wiejskiego... który odszedł i w swej pięknej samowystarczalnej formie już nie powróci...


Staram się więc od tej przemiłej staruszki wykraść ze wspomnień jak najwięcej nauki. Chciałabym choć kawałeczek tej przestrzeni, odtworzyć kiedyś w nowej formie. Najbardziej fascynuje mnie to, że ludzie jeszcze 50 lat temu potrafili być samowystarczalni.

Babcia Julka była Miała swoje zagony szklarnie z pomidorami i mnóstwo warzyw, duże pole orne. Nie była to idylla z TV. Ale człowiek przez całe życie od dziecka po starca uczony był przez bliskich i naturę jak zapewnić sobie do życia wszystkie niezbędne rzeczy:
  • Żywność - ogrody pełne korzeni marchwi , pietruszek, buraków, selerów; psianek pomidorów, papryk ogórków; liści sałat, pietruszki, roszpunki i przewspaniałych owoców, których odmian gatunków już nie widać nigdzie np białej porzeczki.
  • Schronienie - Babci Julki mąż wybudował jej dom dwie stodoły , pomieszczenia gospodarcze, szklarnie (M mi też zbudował teraz czeka go cała reszta:) "jak sobie pościelesz tak się wyśpisz"
  •  Życzliwość "jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie" "Gość w dom Bóg w dom" - sąsiedzka pomoc i jej wartość była ceniona więcej nad pieniądze, zamiast niego królował barter - bezgotówkowa wymiana usług i towarów
  • Miłość aż po grób:) Babcia powtarzała że prawdziwy mężczyzna to taki który pracuje od 6 do 6, jej mąż tak miał chociaż nigdy nie pracował na etacie:) ciekawe czy M. da się tak wychować:) No i rodzina - Babcia była tak miła i kochana, że teraz wszystkie jej dzieci mieszkają blisko (na pietrze i obok) i cały czas się nią opiekują i wiozą na wycieczki i chociaż ma 70pare latek to każdy przychodzi do niej po rade.
Babcia Julka jest bogata. Pomimo, żyje z renty rolniczej codziennie gotuje smaczny obiad, którym się z kimś dzieli,ma kilkaset złotych renty a tak się potrafi gospodarować że na każdy ślub wnuka daje mu 1500 zł.
Jak dla mnie szacun. Nie dlatego, że robi wielkie prezenty, ale za to że ma wielkie serce i umie się tak gospodarować.

Zazdroszczę jej trochę tego wolniejszego życia, chociaż gdy bym nie miała tej perspektywy co teraz , okrywanie drzewek na zimę, które planuje  już od miesiąca nie było by takie fascynujące.
    Babcia mówi, że trudno było ale lepiej niż teraz.Tempo życia wyznaczały pory roku. A ludzie nie chorowali na raka i zawsze mieli warzywa. Kopczykując je, susząc, przetwarzając umiejętnie potrafili sobie zapewnić sami pożywienie na cały rok.
    BYLI WOLNI!

     Troszkę ich wolności uszczknęłam sobie dzisiaj, ten mój skrawek to słoik drzemu z cukini, który w mroźny zimowy wieczór zjem z naleśnikami nie musząc myśleć o wyjściu do sklepu po kolacje.

    Jeam z cukini:
    Kilka szklanek pokrojonej cukini którą dostałam barterowo (akurat za kolaż fotografii)
    2 łyżki octu jabłkowego, który kiedyś mam nadzieje zrobię sama
    pół szklanki cukru zajuchconego
    szczypta soli
    kora cynamonowa
    goździki

    Do gotującej się wod y dodaj ocet i cukinie korę, goździki  kiedy wygotuje się na rozchodzące od łupiny kawałeczki, odlewamy wodę i odrywamy twardą skórkę, cukinie miażdżymy w dłoniach wrzucamy do garnka zasypujemy cukrem, dolewamy pół szklanki wody i gotujemy, nalewamy do słoików.


    To jest przepis mój nie Babci Julki, ale dziękuję jej w tym miejscu za inspirację:)

    JULCIA, RZĄDZISZ!

    Brak komentarzy:

    Prześlij komentarz

    O mnie

    Moje zdjęcie
    Lubię mieć (choćby niewielki) wpływ na moje otoczenie,świat w którym żyję. Interesuje mnie to co jem, czego używam, jak moja konsumpcja wpływa na środowisko. Robię dobre jedzonko z lokalnych często własnych produktów,mieszam też kremy, odnawiam meble, buduję i pomocnikuje na budowach. Staram się kreatywnie żyć, szukać dobrych rozwiązań na życie bardziej niezależne od stereotypów, z wyboru zależne od emnie, we współzależności z naturą.